- Widzę, że nie da się łagodniej - burknęłam. Basior zeskoczył ze stołu i podszedł do mnie. Już się zamachnął kiedy Ascanday złapała go za łapę i szarpnęła tak, że poleciał na drugi koniec pomieszczenia. Wstał i otrzepał się. Warknął na nas i wyszedł.
- Ja za nim pójdę - powiedziałam, a Ascanday skinęła głową i usiadła. Wybiegłam z budynku i ruszyłam za basiorem...
< Kishan ? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz