Menu rozwijane dostarczyły profilki

wtorek, 25 sierpnia 2015

Od Luki cd Rollan'a

Poszłam się ochłodzić do jeziora. Przyjemna, zimna woda otuliła mnie, niczym kołdra małe dziecko w łóżeczku. Przyjemne? Kurcze, rzadko robię coś dla przyjemności cielesnej. Prócz walki, ale w tym ciele nie mam szans na coś takiego. I to jest ból, prawdziwy ból... Kto to?! Zjawił się znikąd! Czy to...Rollan Znaczy alfa?! Szlag! Chociażby na chwilę się od niego uwolnić...''Jeśli ze mnie wyjdziesz to nie będzie już cię nachodził!Wynoś się!'' odezwała się Luka w mojej głowie. Zamknij się! Ty tu nie masz nic do gadania! I nie becz, bo to wkurzające! Mimo, że jesteś tylko w mojej głowie, to frustrujące!
-Przestań!- Krzyknęłam. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że powiedziałam to na głos. Luka napierała na mnie pazurami i kłami umysłu.-Słuchaj kochana, jak tylko z ciebie wyjdę,zabiję cię!Chyba, że się teraz uciszysz...!-Warknęłam na tyle cicho, by nie zauważył basior. Mimo, że był na drugim końcu jeziora musiałam zachować ostrożność.
(Rollan?Wena mi opadała -,-)

Od Sean'a cd Jasmin

Skoro już się odezwałem nie zaszkodzi tego zrobić po raz kolejny, jednak pozwolę sobie tylko na krótkie odpowiedzi. Już żadnych pytań z mojej strony. Trochę zbyt ciekawski jestem...Tak, na pewno. Zatrzymałem się, słysząc wołanie wadery. Odwróciłem się do niej przodem, ponieważ szedłem w przeciwną stronę. Chciałem powiedzieć ''czego chcesz?'', ale coś sobie obiecałem. Spróbowałem przekazać jej pytanie wzrokiem, ale ponieważ miałem tylko jedno oko do dyspozycji, było to trudnym zadaniem. Posłałem więc jej tylko pytające spojrzenie i stanąłem w bezruchu czekając na jej słowa.
-To...Powiesz mi, kim ty właściwie jesteś?- Spytała z małym wahaniem. Kim jestem? Wilkiem, to proste. Chyba, że ktoś woli nazywać mnie cyborgiem. Na końcu języka miałem odpowiedź dotyczącą mojego imienia, ale no cóż, jakby to powiedzieć...Głos mi zamarł? Nie zdołałem wydusić z siebie ani słowa. Spróbowałem po raz kolejny, ale zabrzmiało to tak cicho, że na pewno nie usłyszała. Ponowne próby były podobne, aż w końcu się poddałem i wyryłem na ziemi pazurem SEAN. Miałem nadzieję, że zrozumie przekaz, choć nie był on trudny. Wskazałem na wielkie litery widniejące na miękkiej ziemi. Spojrzałem na waderę, by zobaczyć jej reakcję. Nieco zmarszczyła pysk zapewne dlatego, że zastanawiała się czemu się nie odzywam. Ale to zbyt długa historia na opowiadanie. Z resztą mam wydusić tylko kilka słów, a nie całą książkę o mojej przeszłości. Na to pytanie trudno by było odpowiedzieć. Dlaczego się nie odzywam? Odpowiedź wymagała by następnego pytania, potem kolejnego, aż doszedłbym do początku mojego życia. Najlepiej byłoby zacząć od ''otworzyłem oczy i ujrzałem dziwną postać. Moją mamę''. Ale z resztą kto chciałby słuchać całego mojego życiorysu?
-Sean...-Powtórzyła dziwnym tonem. To nie było obrzydzenie, ale coś podobnego...Może usiłuje sobie przypomnieć jego znaczenie? Właściciela?
W słuchawkach rozbrzmiała kolejna piosenka. AC/DC Back In Black. Świetnie, teraz ta wadera będzie mi się z nią kojarzyło.''To wszystko?'' Chciałem zapytać. Jak gdyby zrozumiała mój przekaz i przedstawiła się.
-Jestem Jasmin.- Otworzyła usta, jakby chciała coś jeszcze dodać, ale zaraz je zamknęła. Zaskoczyłaby mnie, gdyby odpowiedziała ''Miło mi'', czy coś w tym stylu. Takie powiedzonka do niej nie pasowały...
(Jasmin?)

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Od Jasmin Cd Sean

- Im bardziej się rzucasz tym bardziej się pogrążasz - mruknęłam. Wilk popatrzył na mnie wzrokiem ,, A co ty nie powiesz ?...". Mimo to  nie przestawał gryźć.
- Okay... Powiesz mi kim jesteś jak cię uwolnię ? - zapytałam. Basior ochoczo kiwnął głową. Wyjęłam z jednej z kieszeni kołczanu mały sztylet i przecięłam jedną linę, potem drugą i trzecią... Jakoś się wyplątał, wstał i popatrzył na mnie. Wbiłam swój wzrok w jego ,,cyborgowe'' oko. Delikatnie świeciło na czerwono.
- Czemu patrzysz na moje oko ? - nagle zapytał. Głoś miał ochrypły jak stary dziadek. Zdziwiło mnie to bo wyglądał  młodo.
- A bo tak. Nie mogę ? - Na to pytanie już nie odpowiedział. Usiadł i zamyślił się nad czymś - Eeee... Miałeś mi powiedzieć kim jesteś... - również nie odpowiedział. I teraz sobie pomyślałam: ,,Co się będę produkować?''. Już miałam iść kiedy jego usta się otworzyły. Automatycznie się cofnęłam. Jednak zaraz je zamknął. Znów ruszyłam.
- Po co mam ci to mówić ? - Na Aragona ! Jak w ogóle można mieć tak ochrypły głos ? No cóż...
- Powinnam wiedzieć jak się nazywają członkowie watahy - oznajmiłam, ale wilk zamiast odpowiedzieć ruszył zadek i poszedł sobie. Yyyyygh...
- Czekaj ! - krzyknęłam...

Sean ? Wybacz, że takie krótkie

czwartek, 20 sierpnia 2015

Od Rollan'a cd Luki

 Dziwna wadera, musi już iść. Tylko po co? Pewnie nie ma tu więcej rzeczy do robienia, niż chodzenie po tych terenach. A może rzeczywiście nie chce mi zawracać głowy? Wątpię, z resztą nie ma czym zawracać głowy.
Zdecydowałem się na szybki bieg. Przyda mi się, dawno tego nie robiłem. Zacząłem przebierać łapami w rytmicznym, żwawym tempie. Kierowałem się tak, by nie narobić łapami hałasu. Mimo to czasami wbiegałem na kupki liści. Tylko ten odgłos mi nie pasował. Śpiew ptaków, szum wiatru. Zdecydowanie nie pasował do teraźniejszości. Lato płynęło wolno i spokojnie, więc nie spodziewałem się, by na ziemi już leżały liście. No, ale cóż. W końcu jeszcze kilka tygodni i jesień. W sumie to liście mają prawo spadać już teraz. A z resztom nie będę sobie tym zawracał głowy. Przyśpieszyłem.
Biegłem już prawie godzinę, z każdą chwilą przyspieszając. Po raz kolejny przeskoczyłem nad zwalonym pniem. Pewnie po ostatnich burzach na ziemię spadło wiele potężnych koron pełnych liści. Zapach sosen i żyznej ziemi uspokajał mnie. Zniknął jednak, gdy z wielką ulgą wpadłem do chłodnej wody jeziora. Przez chwilę pływałem, pozwalając wykazać się łapom. Gdy wracałem otrzepałem się, przez co obracałem głową i zdążyłem zauważyć kształt przypominający wilka po drugiej stronie jeziora. Czy to...Luka?
(Luka?)

Od Sean'a cd Jasmin

Mój głos zabrzmiał chrapliwie, właściwie to półgłos. Dopiero teraz uświadomiłem sobie, czego dokonałem. Odezwałem się. Odezwałem się po raz pierwszy od jakichś ośmiu miesięcy. Gardło rozbolało mnie pewnie przez to,że od tak dawna go nie używałem, nie licząc warczenia i syków. Bardzo upodobniłem się do zwykłego wilka, nie licząc, rzecz jasna metalowego ciała. Zachowywałem się tak jak dziki wilk, który boi się odezwać do drugiego. Uciekałem, bez odpowiedzi, bojąc się prawdy. Bojąc się tego, kim, a właściwie czym się stałem. Cyborg to tylko małe określenie tego, co przedtem robiłem.Zabijałem z zimną krwią niewinnych. Walczyłem o to, by czuli się dobrze, a sam zabijałem ich dla ich ''dobra''?
Szamotałem się, próbując wydostać z natarczywych węzłów. Plotły się wzdłuż mojej szyi, łap, brzucha, pyska... Zadała kolejne pytania. Czy ja na prawdę to zrobiłem? Odezwałem się?!!! Nie powinienem był, miałem dusić w sobie emocje, wszystkie krzyki, , nienawiść, pytania, ciekawość, chęć wyżalenia się, czy zwierzenia... To nie miało się tak potoczyć. Inni pewnie powiedzieliby,że to przecież tylko odezwanie się, ale dla mnie to coś o wiele więcej poważniejszego. Przysięgałem przed Nim samym, przysięgałem, by przestać sprawiać to ''dobro''.  Musiałem od nich się wydostać, gdy złamałem obietnicę. Złamałem przysięgę, po raz kolejny zabiłem. Uciekłem, po prostu uciekłem. Jak zwykły pies, który nie mógł wytrzymać w zamkniętej klatce cyrkowej, który nie mógł powiedzieć co o tym sądzi. Teraz taki sam los spotkał mnie... Nie mogę się odezwać, a raczej tego nie chcę. To bardzo dziwne tak się odezwać po tylu niemych dniach. Odważyłem się to zrobić...
-...czy ty w ogóle mnie słuchasz???- Usłyszałem warknięcie wadery. Spojrzałem na nią nieprzytomnym wzrokiem. Dopiero teraz uświadomiłem sobie, że leżę bezczynnie, pogrążony w myślach. Czy cały czas do mnie mówiła? Trudno... Spróbuję przegryźć liny... Wsadziłem kawałek sznura do pyska i zacząłem otwierać i zaciskać szczęki. Nie wiele to dało. Pewnie jakiś bardzo mocny sznur. Tak, na pewno. Lina jest przecież mniej trwała od sznura,chyba, że to rzeczywiście bardzo wytrwała lina. Mniejsza z tym, ja próbuję się wydostać, a w tym samym czasie zastanawiam się, czy to lina czy sznur??? Świetnie, jeszcze nie potrafię się skupić...
-Tak łatwo jej nie przegryziesz.- Parsknęła wadera. Kim jesteś? Chciałem spytać. Czego chcesz? O co ci chodzi?
Ani jeden, nawet najmniejszy pisk nie wydostał się z mojego pyska. Wlepiłem tylko wzrok na wilka, od którego zależało, czy jestem wolny, czy nie. Może i udałoby mi się z tego wyplątać, a raczej na pewno, ale nie mogłem się ruszyć. Paraliżująca lina? Nie, na pewno nie...
(Jasmin?)

środa, 19 sierpnia 2015

Od Jasmin Cd Sean

Wilk skoczył do przodu i zaczął biec. Ruszyłam za nim. Nagle skręcił ostro. Z rozpędu dalej biegłam prosto. Wbiegłam w niewyraźną ścieżkę między drzewami. tylko po to aby potem biec śladami poprzedniego wilka. Biegłam tak chwile gdy go znów zobaczyłam. Automatycznie z powrotem wbiegłam między drzewa. Starałam się go dogonić. Gdy mi się to udało, wyprzedziłam go tak, a by potem w spokoju usiąść wyjąć strzałę i zaczekać aż przybiegnie. Tak też zrobiłam. Wybiegłam przed niego (oczywiście będąc między drzewami) i usiadłam na ziemi. Wyjęłam strzałę i przywiązałam do niej linę. Napięłam łuk i strzeliłam w drzewo na przeciwko. Lina była długa więc luźno leżała na ziemi. Jej koniec złapałam w zęby i zaczęłam czekać aż wilk przybiegnie. Jest. Kiedy był niecały metr od sznura szubko go napięłam przez co basior się potknął i najzwyczajniej w świecie upadł. Zaczął się rzucać. Puściłam linę więc się w nią zaplątał. Szybko podbiegłam do niego. Gdy mnie zobaczył krzyknął:
- Znowu ty ? Nie wierzę ! Czego chcesz ?!
Zignorowała te pytania.
- Kim jesteś ? Co robisz w watasze Rollana ? - Zapytałam. Jakoś nie czuję się Alphą więc powiedziałam ,,watasze Rollana''. Spojrzałam na niego wzrokiem wścipskiej (ludzkiej) 3-latki...

Sean ?

wtorek, 18 sierpnia 2015

Od Luki cd Rollan'a

A więc nie mowa, powiadasz? Śmieszne, trochę podobny do Luki. Strachliwy, jednak potrafi się uprzeć, mało mówi. Tutaj akurat Luka nie ma wyboru.
Zaraz, co to ma być? Czuje obecność innego demona... Czyżby Rollan nim był? Nie wygląda, ale ja też... Może założył watahę, by później sprowadzić na nich demony i duchy? A może to nie on założył tę watahę? To niby dlaczego jest alfą? Mianowano go? Bo na skłonnego do wyzwania alfy to on raczej nie wygląda. Bystry wzrok, skupiony wyraz twarzy. Jest raczej zbyt ''mądry'' na wyzywanie alf. Może i lubi się bić, ale wiedziałby, że stado może wesprzeć dawnego alfę. A może też stanąć po jego stronie, chcąc pozbyć się starego wilka. Tak, na pewno został wybrany lub założył tę watahę. Nie, założyć chyba też jej nie mógł, bo na pewno nie nadałby takiej nazwy. Ona w ogóle do niego nie pasuje, bardziej oś w stylu ''Wataha Ogromnej Wiedzy'', czy coś takiego. Coś...Kujonowskiego. Chyba,że ktoś podsunął mu nazwę pod nos, albo kazał mu taką dać, ale na to nie wygląda. Po prostu go wybrano. Tylko dlaczego niego? Po co komu przywódca-mądraś? Będzie się tylko wymądrzał i nic więcej. Strzelał przemowami i pouczeniami w stylu '' to mogą zrobić tylko bardzo mądre wilki''-i- zmierzyłby wzrokiem tego kogoś, pokazując wyraźną pogardę w oczach. Chociaż mógłby być z niego też dobry taktyk i wódz. Może jest też silny, lub potrafiłby pokonać sprytem i podstępem. To bardzo ważne cechy. Nawet ważniejsze od muskulatury... Nie, on nie może być demonem... Nie może mieć jego krwi w żyłach... W tej chwili coś błysnęło za drzewami. Coś ciemnego... Spróbowałam odtworzyć obraz w umyśle, tyle że wolniej i dokładniej. Szara czaszka, czarne futro. Przecież to Hanabira! Dostrzegłam jej zarys w cieniu drzew. Posłałam jej gniewne spojrzenie i zaraz odwróciłam się z powrotem do basiora.
-Ja już chyba muszę iść...A po za tym to nie chcę przeszkadzać...-Marna ta moja wymówka, ale musi wystarczyć. Wyminęłam wilka i zaczęłam się przedzierać przez krzewy i drzewa. Nie brakowało też różnej wielkości paproci, kłujących  w oczy. Niezłą sobie wybrała kryjówkę. Zatrzymałam się dopiero, gdy ujrzałam przed sobą czarne smugi, oplatające tego samego koloru ciało.Wyszczerzyłam kły i omiotłam wzrokiem demona.
-Co ty sobie myślisz?! Nie możesz się tak nagle zjawiać z zamiarem porozmawiania ze mną ty debilko!-Wywarczałam półgłosem. Hanabira  przekręciła łeb i pustymi oczyma zmierzyła mnie, po czym zaczęła syczeć w dobrze znanym mi języku, również jedynym,  jakim mogłyśmy się teraz porozumiewać.
'' Jeśli masz zamiar mnie opie*rzać nawet teraz, to nie mam zamiaru ci tego przekazać''-brzmiały syki, pochodzące nie z tego świata, przynajmniej nie z istoty pochodzącej z niego. Poczekała, aż się uspokoję i dopiero wtedy zaczęła kontynuować.
''Wielki Pan umiera''-zaśmiała się szyderczo, idąc w moje ślady-'' Wszystkie czternaście królestw w Pierścieniu zebrało się, by go uzdrowić. Wzięli swoją służbę, w której czają się demony. Mamy zamiar im w tym przeszkodzić i nam się uda. Muszę już iść, by pomóc sporządzić dokładny plan''- zniknęła. Świetnie, więc jeszcze będzie bitwa, a może nawet wojna? Tyle, że beze mnie...
(Rollan?)