Leżałam na ziemi i wiłam się z bólu.Czułam,że odpływają ze mnie
wszystkie siły do walki.W końcu wadera przestała zadawać nam ból.Tylko z
morderczym uśmieszkiem odeszła do lasu.Leżałam tak jeszcze przez
chwile,aż w końcu przemieniłam się w siebie,mój demon był
wykończony.Wstałam powoli i chwiejnym krokiem zbliżyłam się do
nieznajomej wadery.
-Czy...czy nic ci się nie stało?-Spytałam.
-Nie mam sił...-Powiedziała.W tej chwili zemdlała.Zaniosłam ją do mojej
jaskini.Poczekałam,aż się obódzi.Otworzyła oczy dopiero po dwuch
dniach.Wtedy zaczęłyśmy naszą rozmowę.Dowiedziałam się o jej przeszłości
bardzo wiele.Okazało się też,że nie należała do mojej watahy.
-Chcesz mi towarzyszyć?-Spytałam w końcu.
-A będę mogła tutaj mieszkać?-Spytała.
-Pewnie.Będziemy takimi współlokatorkami,okay?
-Okay.-Po tych słowach do jaskini weszła ta wadera...
(Revenge?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz