Jakaś wadera stanęła przede mną z wściekłymi oczami.Chyba planowała mnie
zabić wzrokiem,ale...no cóż,chyba jej się nie udało.Rzuciła się na
mnie,więc zrobiłam unik.Zaraz,zaraz...Czy to jest Misty?W sensie jej
demon?!Pachnie jak Misty...Mniejsza z tym,jak chce walkę na demony,to ją
dostanie!Zmieniłam się w mojego demona i skoczyłam jej na
kark.Przewróciła się,a ja zaczęłam jej wpychać do pyska ziemię.
-Żryj ziemię,jak taka pobożna naturze jest!-Wykrzyczałam jej w pysk.Po
tych słowach jakaś woda lunęła mi na łapy i zamarzła.Misty wstała i
otrzepała się z ziemi.Gdy już to zrobiła,to zaczęła podchodzić.Pomału,z
otwartym pyskiem,z którego wystawały kły.Gdy była mniej więcej metr ode
mnie skoczyła w moją stronę.W tej chwili rozwaliłam lód łapami i
schyliłam się.Przez to wylądowała za mną.Obróciłam się w jej stronę i
zadałam jej ogromny ból (umysłem),który nie zabijał,ale z każdą chwilą
rósł.
-Myślisz,że małą pokrywą lodu mnie zatrzymasz?!Nie wiesz,na co mnie
stać!!!-Krzyknęłam.Patrzyłam,jak z jej pyska wytryskiwała krew i jak
wiła się z bólu.Łapą podrapałam ziemię,wtedy na Misty pojawiły się ślady
po moich pazurach.Po chwili zacisnęłam łapę,a wadera ścisnęła się w
kulkę.Przyglądałam się temu z morderczym uśmiechem.Każda chwila tej
zabawy mnie bawiła.Chciało mi się śmiać na ten widok.W końcu jej oczy
były czerwone od krwi.Nagle usłyszałam szelest.Pośpiesznie przestałam z
tym bólem.Wtedy wszystkie rany znikły z ciała Misty,znikła też krew i
wszystko związane z tą porywczą zabawą.Wszelkie ślady zostały zakryte.Z
krzaków wyłonił się jakiś wilk.
-To twoja koleżanka?-Spytałam Misty.
-No...n-Nie dokończyła,ponieważ zadałam nieznajomej ten sam ból,co
przedtem Misty.Ta przyglądała się temu zszokowana.Wtedy skoczyła na mnie
i ugryzła w ucho.
-Co robisz!-Krzyknęłam i zadałam jej cios w kark.Wadera padła na ziemię
nie przytomna.Po kilku minutach zabawa przy nieznajomym wilku mnie
znudziła.Zostawiłam więc go i oddaliłam się.Obejrzałam się tylko przez
ramię,wilk dochodził do siebie i zaczął szturchać Misty,tak jakby chciał
ją obudzić.Swoją drogą do to chyba była wadera...Nie ważne.Pobiegłam
przed siebie i dotarłam do jakiejś rzeki,a raczej potoku.Cała okolica
była zielona,gdzie nie gdzie rosły kwiaty.Wyglądała mniej więcej tak:
W tej samej chwili uświadomiłam sobie,że jest początek wiosny,a to
wszystko wygląda co najmniej na początek lata.Zobaczyłam rybę w
strumieniu i od razu zapomniałam o wcześniejszych
rozmyślaniach.Skoczyłam w jej kierunku i zaczęłam za nią biec.Gdy byłam
wystarczająco blisko skoczyłam na nią.Wzięłam ją do pyska.Rzuciłam ją w
trawę.Moim oczom ukazała się kolejna ryba,chyba pstrąg.Rzuciłam się na
niego i zjadłam na miejscu.Później poszłam do trawy i poczęłam szukać
wcześniej wyrzuconej zwierzyny.Pachniała pięknie.Woń strachu i smród
łusek...ta...ta druga opcja pachniała
ohydnie.Ble,ble,ble,ble,ble,ble,ble i jeszcze raz BLE.Wyrzuciłam rybę z
powrotem do wody.Była zepsuta!A zepsutego mięcha nie wolno
jeść...Czeeemuuu!!!Brzusio mówi sam za siebie!
-Czemu głupia ryba musi być zepsuuuutaaa!-Krzyknęłam zdruzgotana.Wtedy
usłyszałam czyjeś szepty.Poczułam też woń wadery...wadery...to Misty!No
nie!Znowu ona!Czemu mnie spotyka taki los!
-Misty nie przychodź tu.Mam cie już dość!-Wyraziłam całą prawdę.Po kilku
minutach szepty ucichły i z krzaków wyskoczyła Misty i ta wadera,którą
zaatakowałam.Zaczęły mnie podnosić i sięgnąć za łapy i głowę.
-Co wy robicie!!!-Krzyknęłam i ogonem walnęłam nieznajomą waderę.Misty mnie puściła i powoli wycofała do tyłu.
-To był twój pomysł!Ty...ty...-Nie dokończyłam,ponieważ skoczyłam na nią
i ugryzłam w pysk.Druga wadera skoczyła na mnie i przewaliła.Walnęłam
ją łapą,ale ona wstała i zaczęła mnie gryźć.Obie wadery toczyły ze mną
kilku minutową walkę.W końcu zaczęłam dusić umysłem obie wadery
(Misty?Albo ta druga wadera???)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz