Menu rozwijane dostarczyły profilki

poniedziałek, 25 maja 2015

Od Kishana Do Rollan'a

Pozbylem sie juz prawie wszystkich drzazg. Zostało mi jeszcze kilka na języku lecz nie było czasu ich wyciągać bo basior zaczął sie wycofywać. Zacząłem biec w jego stronę lecz język nie dawał mi spokoju. Odgryzlem go. Krople krwi spadły na moje łapy. Zobaczylem obrzydzenie w oczach basiora na widok lecącego języka. I tak zaraz od rośnie mi nowy. Korzystając z nieuwagi basiora skoczylem na niego. Tym razem zlapalem go w locie za ramie i pociagnalem za siebie. Unieruchomilem go jadem z zębów. Basior wysiał podtrzymywany przeze mnie. Po kilku minutach bylismy U MNIE.
- rozgosc się - zasmialem sie szyderczo rzucając basiora na stół i przypinając go łańcuchami.
- gdzieś powinienem mieć jeszcze różne mikstury i takie tam po dawnych właścicielach... - usmiechnąlem się i pobieglem do magazynu. Basior próbował cos powiedzieć jednaj wychodziły mu tylko głuche jęki. Wrocilem z małą skrzyneczką. Basior odzyskiwał już panowanie nad ciałem. W samą porę. Zaczął sie szamotac lecz łańcuchy skutecznie go unieruchomialy. Polozulem skrzynkę na stół i wysypalem jej zawartość. W pierwszej kolejności wziąłem strzykawke z napisem XtrutX.
- ciekawy co to jest? Bo ja bardzo - zasmiale sie psychicznie i patrzylem prosto w przerażone oczy basiora. Wbilem mu strzykawke w kark i wstrzyknąlem zawartość. Teraz tylko czekać co sie stanie.
( Rollan? )

piątek, 22 maja 2015

Od Rollan'a do Kishana

A ten co?!
-Ku*wa porąbało?!-Warknąłem i ugryzłem basiora w ramię. Miałem zwichniętą łapę, co dawało mi po sobie znać. Wilk wyglądał na rozbawionego.Tak się bawimy?Okay! Odepchnąłem ze mnie basiora i wymierzyłem mu cios w pysk, jednak ten chwycił moją łapę i wykręcił na prawo. Jęknąłem z bólu, jednak jakoś zdołałem uwolnić ją z jego uścisku. Teraz bolała mnie druga... Popatrzyłem z wściekłością na jego krzywy pysk. Naskoczyłem na niego i po raz kolejny ugryzłem. Jego oczy błysnęły na czerwono pokazując, że się mu podoba. Odrzucił mnie na drzewo, które mocno się zachwiało. Potoczyłem się w dół na ziemię i stwierdziłem, że nie wstanę. Potrzebowałem wszystkich sprawnych łap, a na dwie przednie utykałem. Zacisnąłem mocno kły i nastawiłem sobie łapę. Jęknąłem po raz kolejny, ale z postawy leżącej wyrwał mnie dźwięk ujadania. Basior pędził w moją stronę z dużą prędkością, więc czym prędzej wstałem na równe nogi, a gdy skoczył do góry, by na mnie spaść, ja odsunąłem się na bok pozwalając, by wpadł na drzewo. Jego twardy pień nie wytrzymał i posypał się na wszystkie strony. Wszędzie walały się drzazgi i pył.  Po chwili z ''mgły'' wyłonił\a się sylwetka wolno stąpającego wilka, całego w świeżej krwi. Dalej ujadał, ale teraz z innego powodu. Ponieważskoczyłna mnie, to chciał mnie ugryźć, a ja się odsunąłem i wbił swe kły w pień drzewa. Teraz jego pysk był pełen kory i drewna, którego chciał się pozbyć za wszelką cenę. Skupił na mnie swój wzrok gotowy do kolejnego ataku.
(Kishan?)

Od Kishana Do Rollan'a

Obudziłem się zmęczony. Po ostatniej bitwie jeszcze nie do końca uleczyły się moje rany. Pewnie normalny wilk by j opatrzył czy coś... Zacząłem się zastanawiać co mogło by się użyć do opatrzenia ran. Nie byłem dobry w te klocki, i nigdy ich nie potrzebowałem. Moje rany goiły się same lecz teraz coś się zmieniło... Goiły się o wiele wolniej, możliwe, że ten niejaki Ikran Boski mógł mieć jakiś jad. Właściwie zastanawiałem się nawet czy nie uczynić go swoim pupilkiem, heh wielki potwór Ikran Boski oswojony. Jednak jego mięso było zbyt kuszące. Postanowiłem wyjść z jaskini i wyprostować kości. Niestety nie miałem szczęścia, gdy tylko wyszedłem napotkałem jakiegoś wilka. Nigdy nie było mi mało, zawsze chciałem więcej. - Więcej krwi - pomyślałem 
- Kim jesteś? - Spytałem, lubiłem wiedzieć kogo zabijam
- Twoim największym koszmarem - Prychnął basior. No to mam już powód, jakby nie było, on zaczął. Rzuciłem się na niego przygniatając go swoim ciężarem. Nie byłem lekki, po chwili usłyszałem chrupnięcie którejś z jego łap. Wilk przez chwilę był oszołomiony ale nie pozostał mi dłużny. Po chwili moje ramię krwawiło. Była tylko jedna różnica między nami. Ja nie czułem bólu. Mogłam mieć odciętą łapą, oko czy ucho, a nadal bym walczył. pogruchotana kość dawała basiorowi siwe znaki.
( Rollan? ) 

czwartek, 21 maja 2015

Od Rollan'a

-To nie ma sensu...-Mruknąłem wpatrzony w granatowy proszek. Powinien wyjść czarny, a nie granatowy! Chyba...chyba że nie dodałem kolca skorpiona...No tak! Jaki ja jestem głupi! Teraz wszystko jasne! Nie dodałem jednego składnika! Omiotłem wzrokiem szafkę i wybrałem kolec skorpiona. Jest to bardzo waży fragment do tego zaklęcia. Wziąłem go do pyska, położyłem na ziemi i upuściłem na niego książkę, przez co rozkruszył się. Podniosłem księgę i wziąłem patyczek do pyska. Zagarnąłem nim okruszki do prochu na ziemi, po czym starannie wymieszałem. Ułożyłem z niego gwiazdę, po czym wypowiedziałem zaklęcie,wdychając do nozdrzy proch. Po chwili poczułem ogromny ból. Zwinąłem się w kulkę, po czym zapadłą wielka mgła. Widziałem wszystko na szaro. Po kilku sekundach wszystko wróciło do normy, tylko poczułem się jakoś inaczej. Spojrzałem na moje łapy- teraz były dłońmi. Przeczesałem nimi włosy i pisnąłem ze szczęścia.
-Udało się!-Zawołałem jak jakiś szaleniec. Spojrzałem w lustro znajdujące się obok biurka.

Ujrzałem siebie jako człowieka. Aż podskoczyłem z radości, ale po chwili się opanowałem. Teraz mogę zamieniać się w człowieka kiedy zechcę bez użycia zaklęcia.Mogę już robić z łatwością różne mikstury nie posługując się pyskiem oraz innymi zaklęciami! Jaka ulga! Sięgnąłem po butelkę z trującego bluszczu i wsypałem do niej resztki proszku. Kurcze! Ruszam palcami! Trzeba je wypróbować! Zacząłem podrzucać i łapać różne rzeczy, po czym wziąłem do ręki kilka innych butelek, książek i pojemników z proszkami. Wsadziłem je do stojącego nieopodal kufra, po czym wziąłem go w ramiona i powoli wyszedłem z pomieszczenia przez wyważone drzwi. Uśmiechnąłem się pod nosem widząc leżących na ziemi ochroniarzy. Ponieważ nie zdążyli włączyć alarmu mogłem swobodnie wyjść z budynku bez pościgu. Jak niby nigdy nic opuściłem budowlę i popędziłem przed siebie. Ujmując kufer w dłoniach biegłem przez las. Delikatny uśmiech gościł na mojej twarzy, co mnie zdziwiło.
Gdy dotarłem do mojej jaskini postawiłem kufer w jednym z jej pomieszczeń i zmieniłem się w wilka. Starannie ukryłem pakunek i wybiegłem z jaskini, by się orzeźwić. Mimo tego, że cały czas biegłem na świeżym powietrzu potrzebowałem go jeszcze więcej. Po pewnym czasie wędrówki spotkałem jakiegoś nieznajomego wilka. Minąłem go mierząc wzrokiem jego futro. Już się oddalałem, gdy usłyszałem jedno pytanie-
-kim jesteś?-Zapytał wilk.
-Twoim największym koszmarem.-Odparłem z prychnięciem.
(Ktoś?)

środa, 20 maja 2015

Powitajmy...





















Imię:Rollan
Płeć:Basior
Wiek:  około 8000 lat (nieśmiertelny)
Charakter: Rollan jest niezbyt ufny. Bardzo zagłębia się w medycynie i zjawiskach paranormalnych. Kocha alchemię i tym podobne rzeczy. Zajmuje się też różnymi miksturami czy ziołami. Jest w pewnym rodzaju naukowcem. Nie jest bardzo rozmowny, ale potrafi mówić. Często nie odpowiada na pytania, ponieważ go denerwują i czasami jest na tyle zajęty, iż nie zwraca uwagi na to, co się dzieje wokół niego. Poświęciłby większość wspaniałych wspomnień dla jakiejś ważnej rzeczy czy informacji. Rollan jest raczej skryty w sobie. Można go nazwać kujonem, ale nie zwykłym kujonem. Bardzo dobrze opanował walkę i efekty specjalne- miał na to parę tysięcy lat. Potrafi być śmieszny i szalony, ale to tylko czasami.
Historia: Rollan urodził się na polanie. Żył z matką kilka lat, ojca nie poznał. Gdy już trochę się podszkolił , to odszedł od terytorium za jakimś mędrcem. Miało go nie być kilka tygodni-przynajmniej tak to sobie tłumaczył, ale zniknął na jakieś dziesięć lat. Gdy wrócił, matki już nie było. Poszukiwał jej parędziesiąt lat, ale w końcu stwierdził, że ktoś ją zabił. Ponownie zniknął z tych taranów i ruszył dalej. Nie szukał swojej miłości, nie warto było. Przez długie czasy badał różne zjawiska paranormalne itp. W końcu po latach dotarł tutaj. Postanowił dołączyć do tej watahy.
Umiejętności: Bardzo mądry w różnych obliczeniach, alchemii czy badaniach, umie też dobrze walczyć i skradać się. Ponieważ żył dość długo, potrafi czytać i mówić w wielu starych językach.
Moce: Znikanie, stawanie się cieniem i parę, których nie zdradza.
Żywioł: Cienia, życia.
Cechy charakterystyczne : brązowe futro.
Stanowisko:Zielarz
Motto: -
Partner: Stawia naukę ponad miłość
Rodzina:O ojcu nie słyszał, matka pewnie nie żyje.
Klan: Klan Urdurara
Talizman: Klik
Nora: To nie tajemnica-Klik
Inne zdjęcia:-
Głos:Klik
Spadek:200KR
Właściciel:Diamentowa Pełnia

wtorek, 19 maja 2015

Postanowione.

Kto napisał opowiadanie, ten napisał. Reszta wilków zostaje W Y G N A N A
Czyli:
- Misty
- Amira
- Ascanday
- Sawyer
Zostajecie wygnani.

niedziela, 10 maja 2015

Od Revenge

Leżałam ukryta w trawie oblizując się po pysku. Ślinka sama napływała mi do pyska na widok smacznego łosia. Był ze trzy razy większy ode mnie, ale i tak zmieści się w brzuszku. Musi. To sprawa życia i śmierci. Powoli zbliżałam się do zwierzyny, lecz wciąż przylegałam ciałem do ziemi. Skupiłam wzrok na chodzącym obiadku i obnażyłam kły. Spięłam mięśnie, po czym wystartowałam jak torpeda. Widziałam rozmazany las wokół mnie. Tylko łoś zdawał się wyraźny. Zerwał się do biegu, choć i tak widać było, że się nie starał, jakbym nie była żadnym zagrożeniem. Przyśpieszyłam i naskoczyłam na jego zad, a on gwałtownie się obrócił i powalił na ziemię. Nie poddawałam się- wyskoczyłam przed siebie i natrafiłam na mocne kopyta zwierzęcia.
-I kto tu jest łosiem, łośku!- Warknęłam i potoczyłam się na ziemię, po czym szybko skoczyłam mu do gardła. Zwierz padł na ziemię, ale swoimi wielkimi rogami próbował mnie odpędzić. Pysk miałam utkwiony w jego tchawicy, ale przy tym samym skakałam jak nawiedzona, by nie dostać racicami lub porożem. Kurczowo trzymałam się jego gardła, tym samym rozdzierając je na strzępy. Wszędzie była krew, co tak mnie poruszyło, że aż wcale. W końcu łoś leżał odrętwiało na ziemi. Wydałam pisk zadowolenia i rzuciłam się na zwłoki.
-MIĘCHO, MIĘCHO, MIĘCHO...-Mówiłam, gdy miałam czym oddychać. Po jakiejś połowie godziny ze smutkiem stwierdziłam, że pozostały już tylko skóra i kości.
-Nie uśmiechaj się tak, okay?-Powiedziałam do kościstej twarzy łosia. Gdy się odwróciłam z powodu braku odpowiedzi ujrzałam jakiegoś wilka. Dziwnie znajomego wilka...
(Ktoś?)

czwartek, 7 maja 2015

Od Kayli

Szłam przez polanę ze wzrokiem wbitym w ziemię.Mierzyłam każdy jej skrawek, nawet ten najmniejszy.Jej brązowe oblicze stanowiło podpórkę dla moich łap, choć ledwo się na nich utrzymywałam. Dziś był wyjątkowo spokojny dzień. Wszystko wydawało się takie...takie ciche, tajemnicze... W pewnej chwili usłyszałam człapanie łap, tuż za mną.
-Cześć,Lieen.-Powiedziałam nie odwracając się.
-Jesteś smutna.-Powiedziała z dziwną nutą w głosie.
-Nie jestem.-Warknęłam, jakby podenerwowana. Dzisiejszy dzień źle na mnie wpływał. Nienawidziłam takich chwil, gdy po prostu miałam chęć wszystko zrównać z ziemią. Takich jak ta. Spojrzałam łagodniej na Lieen, która w popłochu zmieniła się w ptaka i wleciała na gałąź, gdzie nie mogłam jej dosięgnąć.-Przepraszam, mam kiepski humor.-Powiedziałam już spokojniej, ale Lieen nadal siedziała na gałęzi. Nie zwracając na nią uwagi z powrotem wbiłam wzrok w ziemię i zmusiłam się do marszu. Drogę zasłonił mi jakiś wilk.
(Ktoś?)

Od Kishana do Jasmin

Pobieglem za waderą. Gdy w końcu ją dogonilem poprosilem o chwile przerwy. Wadera zasmiala się lecz zgodziła. Odetchnąłem głęboko rześkim powietrzem. Spojrzalem głęboko w oczy wadery i po chwili wahania powiedziałem
- Jasmin... Wiesz... Bo ja... Wyjdziesz za mnie? - spojrzalem blagalnym wzrokiem na wadere i podalem jej pudełko.
- yyyyyyy - zawahala sie wadera i otworzyła podarunek. Natychmiast wylecialo z nigo tysiące czarnych rąk chwytając wadere. Jasmin zszokowana próbowała sie wydostać z objąć lecz nie jest łatwe uciec samemu diabłu...
- Naprawdę sądzilas, ze byle jaki tam eliksirem sprawisz, ze cie po kocham? - parsknąłem śmiechem. Przeteleportowalem nas do jaskini. Teraz ja się zabawie. Wziąłem do łap eliksir. Nie był to byle jaki eliksir. Najdroższy w mieście eliksir Pana. Po jego wybiciu osoba staje sie sługą pierwszej osoby jaką zobaczy. Kiwnięciem łapy dookoła nas pojawił sie mrok. Podałem waderze eliksir.
- Zostaw mnie - warknela. Nie chciała po dobroci to nie. Siłą zmusilem ją do wypicia fiolki. Wadera znieruchomiala. Po chwili spojrzala na mnie nieprzytomnie i zemdlała. To chyba skutek uboczny każdego eliksiru. Nakazalem ,,diabłu" ułożenie wadery na wczesniej przygotowanym posłaniu. Po 15minutach wadera otworzyła oczy i spojrzala na mnie.
- teraz zacznie sie zabawa - pomyślałem
- Jak się czujesz? - Spytalem ,,troskliwym głosem"
( Jasmin? )

środa, 6 maja 2015

Od Jasmin Cd Kishan

- Mów mi Jasmin - powiedziałam - Albo Jass... Jak wolisz
- Jasmin... Jakże piękne imię... Piękniejsze niż kwiaty jaśminu - zachwycał się Kishan. Z trudem powstrzymałam się od wybuchu śmiechem.
- Czy pozwolisz zaprosić się na kolację przy świecach dziś wieczorem ?
- Dziś wieczorem ? Chyba jestem wolna. Przyjdę, ale gdzie ?
- Do Lasu Księżyca. Będę czekał
- Dobrze - przytaknęłam ciągle próbując się nie śmiać. No dobra... Polubiłam go, ale nie najlepiej mu wychodziło bycie dżentelmenem. Kto wie czy faktycznie nie przesadziłam z tym eliksirem.
- Może odprowadzić cię do domu ?
-Dzięki, ale trafię sama - uśmiechnęłam się.
- To może cię przynajmniej odprowadzę pod bramę ?
- Jak chcesz - wzruszyłam ramionami. Ruszyliśmy do wyjścia. Po drodze Kishan coś tam opowiadał, ale nie słuchałam. Pod bramą wejściową zatrzymał się i pokłonił się.
- Będę czekał od wschodniej strony
- Dobrze - przytaknęłam i strzeliłam strzałą do której była przywiązana lina. Złapałam ją mocno, wzięłam rozbieg i posłużyłam się nią jak Tarzan lianami. Po 5 minutach wróciłam do domu. Wzięłam się czyszczenia łuku i polerowania grotów strzał. Zajęło mi dość dużo czasu, bo jak skończyłam słońce zbliżało się do linii horyzontu. Szybko założyłam jedwabistą zieloną sukienkę i ruszyłam. Zostawiłam Assasina w domu. Dotarłam do wschodniej części lasu i tam czekał Kishan ubrany w smoking.
- Witaj, moja pani...
- Cześć - rzuciłam. Kishan poprowadził mnie w głąb lasu gdzie stał płaski, podłużny głaz. Był nakryty dla dwóch osób. Tak jak obiecał były świece. Westchnęłam i pomyślałam : ,,Oby to się tylko nie wymknęło z pod kontroli...''
- Proszę, usiądź - powiedział nadzwyczaj uprzejmie. Usiadłam. Na talerzach leżał gigantyczny kawał świni. Pochłonęliśmy go w minutę.
- Pozwól, że teraz ja zapewnię nam rozrywkę - powiedziałam i zdarłam z siebie sukienkę. Wyciągnęłam łuk - Zciągnij ten garnitur. Mam w tym lesie tor. Postrzelamy z łuku...
- Ale ja nie potrafię - tłumaczył się.
- Nauczę cię...

Kishan? Na naukę nigdy nie jest za późno

Od Shontay do Kogoś

Głód juz od dłuższego czasu mi dokuczal. Postanowiłam w końcu zapolować. Wyszalam z jaskini i przymróżyłam oczy. Dzień był wyjątkowo upalny. Nie nawidze takich dni...ruszylam w stronę zacienionego lasu. Miałam szczęście. Od razu trafilam na trop sarny. Po 15min. Juz zajadalam się soczystym mięsem. Gdy skończyłam zobaczyłam jakiegoś wilka. Da zabawy postanowilam go po śledzić. Wilk biegł w stronę plaży. Gdy do niej dobiegł zauważyłam, ze to wadera. Z rozbiegu wskoczyła do wody. Juz miałam gotowy plan. Niezauważona również wskoczylam do wody i od razu zanurkowalam. Podplynelam do wadery i zaczelam lekko ppdgryzac łapy i wciągać ją na dno. Wadera była przestraszona choć dobrze to maskowala i próbowała się wyrwać. Wynurzylam się na powierzchnie i zaczęłam psychicznie śmiać.
( Ktoś? )

Od Kishana do Jasmin

Zakręciło mi się w głowie i pociemniało w oczach.
- co ty mi... - Syknąłem i straciłem przytomność. Obudzilem się jakoś po 10min. Czułem się... Dziwnie. Rozejrzałem się po pokoju. Me oczy ujrzały przepiękną wadere. Moje serce zabiło mocniej. Wadera miała piękne ciemno brązowe futro pomieszane z jasnym. A jej oczy... Niebiesko-zielone... Podszedłem do wadery i ucalowalem ją w łapę.
- Witaj - uśmiechnąłem się szarmancko. Wadera wybuchnęła śmiechem. Nie wiedziałem o co chodzi jednak nie zraziło mnie to. Zawołałem jednego z demonów i rozkazałem mu przynieść najpiękniejszą róże w okolicy. Po chwili stwór był juz z powrotem. Wziąłem róże i ukłoniłem się waderze podając jej róże.

- Czy mogę poznać twe imię, o pani? - Spojrzałem na nią wyczekującą.

( Czy dane mi będzie poznać twe imię Jasmin? )

poniedziałek, 4 maja 2015

Od Jasmin Cd Kishan

- Od tego gadania, aż zachciało mi się pić - pomyślałam i zaśmiałam się szyderczo... Nagle wpadł mi głowy pomysł. I to nie byle jaki. Wyszłam by zwilżyć gardło i nazbierać poziomek. Wzięłam torbę, ale łuk zostawiłam. W lesie znalazłam małe jeziorko w okół, którego rosły szukane przeze mnie rośliny. Wypiłam dwa łyki wody i nazbierałam owoców. Wróciłam do domu z pełną torbą roślin. Wyjęłam glinianą miskę i zaczęłam mielić w niej poziomki na gładką masę. Dodałam trochę śmietany i mieszałam dalej. Pozostawiłam koktajl i ruszyłam w stronę jarmarku. Tym razem z łukiem. Poza strzałami wzięłam jeszcze linę. Założyłam na siebie czarną pelerynę z kapturem. Jarmark znajdował się około 1km od mojego domu. Dotarłam tam i zaczęłam rozglądać się za sklepikiem z eliksirami. Ten jako jedyny nie miał dachu i był między drzewami. Wdrapałam się na jedno z nich i wyciągnęłam strzałę i linę. Na końcu strzały zawiązałam sznur i strzeliłam w drzewo po drugiej stronie. Koniec sznura, który trzymałam w łapie przywiązałam do drzewa i założyłam łuk na napiętą linę.Najpierw jednak rozejrzałam się gdzie leży szukany przeze mnie eliksir. Jest. Znalazłam go. Leżał na najwyższej półce. Niewielki, różowo-biały w kształcie serduszka. Złapałam mocniej łuk i zjechałam na nim łapiąc przy tym eliksir. Nikt nic nie zauważył. Przecięłam linę, żeby nikt niczego się nie domyślał i poszłam do domu. Czekał tam na mnie Assasin.
- Co to ? - zapytał jaszczur.
- Eliksir
- Dla kogo ?
- Dla Kishan'a - odpowiedziałam i weszłam do jaskini.
- Nie zakocha się
- Wiem, ale to taka zabawa. Może przynajmniej polubi - powiedziałam i poszłam do wcześniej przygotowanego napoju. Otworzyłam buteleczkę i wlałam do niego 5 kropli.
- Ej - przerwał mi smok - On ma cię polubić, a nie zakochać się do szaleństwa !
- Już mówiłam... To taka nasza zabawa.
- Dobra, ale jak byłem na polowaniu to przebiegałem obok jego domu i w okół niego kręcą się demony. Nie wpuszczą cię.
- Wpuszczą - mruknęłam - Zobaczysz... Lepiej idź upoluj coś na jutrzejszy obiad
- Okey, ale żebyś tylko nie przesadziła - rzekł i odszedł. Ja za to wlałam koktajl do słoika i zakręciłam, aby się nie rozlał. Wsadziłam do torby i uczyniłam z niej niewidzialną. Przywołałam dwa demony i sama się w takiego zmieniłam. Ruszyłam w stronę domu Kishan'a. Wejścia strzegły demony. Podeszliśmy bliżej.
- Stać ! - syknął jeden - Nie możemy wpuszczać wilków.
- Ale my nie jesteśmy wilkami. Chcemy wam pomóc pilnować... - powiedziałam.
- Trzeba to obgadać z Kishan'em - jeden z nich się zamyślił - Chodźcie...
  Demon zabrał nas do pokoju w którym siedział ,,ten co jego imię kojarzy się z kiszką''.
- Kto to ? - zapytał.
- Chcą nam pomagać - wytłumaczył demon.
- Zostawcie nas - zażądał Kishan. Demony odeszły, a moje [demony] zniknęły. Zmieniłam się z powrotem w Jasmin.
- Yyyyygh... Czego chcesz ? - zapytał
- Dam ci spokój jak to wypijesz - powiedziałam i wyciągnęłam słoik.
- Nie
- To dalej będę cię męczyć... - dodałam oglądając pazury.
- Ech... No dobra - westchnął i otworzył słoik. Wziął wdech i zaczął pić.
- Pamiętaj - przerwała mu - do dna...
  Znów zaczął pić. Wypił wszystko.
- Na co czekasz? Wynocha
- Poczekaj chwilę - powiedziałam. Kishan zaczął się chwiać, a jego źrenice zrobiły się gigantyczne...


Kishan ?

niedziela, 3 maja 2015

Uwaga!

Przypominam, żeby napisać do końca tygodnia opowiadanie! Jeśli to nie nastąpi wilki z zaleglymi opowiadaniami zostaną USUNIĘTE!

Tesha odchodzi...

http://1.bp.blogspot.com/-idag0HurmRM/UQ0aEWdPK5I/AAAAAAAABho/PBbVSpjerfw/s1600/io_in_the_sky_by_plaguedog.jpg
Tesha odchodzi :( Miejmy nadzieje, ze jeszcze się spotkamy jak nie w tej, to w innej wataszy :)

sobota, 2 maja 2015

Od Kishana CD Jasmin

Prychnalem tylko i pobieglem przed siebię. Wadera cos jeszcze krzyknela ale juz nie do słyszałem. Mówiła chyba cos o kiszcze.. Zglodniala czy co?! Wadera doprowadzała mnie do szału. Najpierw wchodzi do MOJEGO domu, bezczelnie cos do mnie gada, a na dodatek zabiera mnie do jakiejś dziury. Bieglem szybko nie zwracając uwagi na drzewa, na które niestety wpadalem. Po ok. 5-tym razie postanowiłem jednak rozejrzec się zanim stracie nad sobą kontrole. Do okoła było upierdliwie cicho. Nawet królik nie wychodził z nory. To wszystko wywoływało u mnie jeszcze większy gniew.  W końcu dotarlem do domu.
- Tym razem tu nie wejdziesz - warknąłem. Wyczarowalem kolo mego domu mrok, przez to trudniej było tu trafić. Z mroku wyczrowalem tez setki demonów.
- nie wpuszczajcie tu nikogo - wydalem rozkaz a sam usiadlem i czekalem. Tylko na co... Co prawda wadera niemiłosiernie mnie irytowała ale... Jakoś ją polubilem.
- co ty gadasz debilu - zaśmial się szyderczo demon w mojej głowie. Sam również palnąłem się łapą w łep. Nigdy w nikim się nie zakochałem i nie zamierzam. Pomasowalem obolale miejsce po uderzeniu i sprubowalem o tym zapomnieć. Jeszcze mi tu brakowało żebym się zakochał jak jakiś kundel.
( Jasmin? )

Nowości!

Dobra kochani, budzimy się ze snu!
A oto co nastąpi w nowej ,,ustawie"

1. Piszemy opowiadania przynajmniej RAZ na dwa tygodnie. Myślę ze się wyrobicie.
- jeśli ktoś się nie wyrobi, zostanie ukarany. ( chyba, ze poda mi dobry powód czemu się nie wyrobił )
2. Opowiadania muszą zawierać PRZYNAJMNIEJ 10 blogerowych linijek.
- nie może być to sam dialog ani zdjęcia.
3. Będzie więcej eventow.
4. Zostanie nałożona blokada kopiowania.

Na razie to tyle. Masz jakis pomysł, żeby ulepszyć watahę? Napisz!