Menu rozwijane dostarczyły profilki

czwartek, 20 sierpnia 2015

Od Sean'a cd Jasmin

Mój głos zabrzmiał chrapliwie, właściwie to półgłos. Dopiero teraz uświadomiłem sobie, czego dokonałem. Odezwałem się. Odezwałem się po raz pierwszy od jakichś ośmiu miesięcy. Gardło rozbolało mnie pewnie przez to,że od tak dawna go nie używałem, nie licząc warczenia i syków. Bardzo upodobniłem się do zwykłego wilka, nie licząc, rzecz jasna metalowego ciała. Zachowywałem się tak jak dziki wilk, który boi się odezwać do drugiego. Uciekałem, bez odpowiedzi, bojąc się prawdy. Bojąc się tego, kim, a właściwie czym się stałem. Cyborg to tylko małe określenie tego, co przedtem robiłem.Zabijałem z zimną krwią niewinnych. Walczyłem o to, by czuli się dobrze, a sam zabijałem ich dla ich ''dobra''?
Szamotałem się, próbując wydostać z natarczywych węzłów. Plotły się wzdłuż mojej szyi, łap, brzucha, pyska... Zadała kolejne pytania. Czy ja na prawdę to zrobiłem? Odezwałem się?!!! Nie powinienem był, miałem dusić w sobie emocje, wszystkie krzyki, , nienawiść, pytania, ciekawość, chęć wyżalenia się, czy zwierzenia... To nie miało się tak potoczyć. Inni pewnie powiedzieliby,że to przecież tylko odezwanie się, ale dla mnie to coś o wiele więcej poważniejszego. Przysięgałem przed Nim samym, przysięgałem, by przestać sprawiać to ''dobro''.  Musiałem od nich się wydostać, gdy złamałem obietnicę. Złamałem przysięgę, po raz kolejny zabiłem. Uciekłem, po prostu uciekłem. Jak zwykły pies, który nie mógł wytrzymać w zamkniętej klatce cyrkowej, który nie mógł powiedzieć co o tym sądzi. Teraz taki sam los spotkał mnie... Nie mogę się odezwać, a raczej tego nie chcę. To bardzo dziwne tak się odezwać po tylu niemych dniach. Odważyłem się to zrobić...
-...czy ty w ogóle mnie słuchasz???- Usłyszałem warknięcie wadery. Spojrzałem na nią nieprzytomnym wzrokiem. Dopiero teraz uświadomiłem sobie, że leżę bezczynnie, pogrążony w myślach. Czy cały czas do mnie mówiła? Trudno... Spróbuję przegryźć liny... Wsadziłem kawałek sznura do pyska i zacząłem otwierać i zaciskać szczęki. Nie wiele to dało. Pewnie jakiś bardzo mocny sznur. Tak, na pewno. Lina jest przecież mniej trwała od sznura,chyba, że to rzeczywiście bardzo wytrwała lina. Mniejsza z tym, ja próbuję się wydostać, a w tym samym czasie zastanawiam się, czy to lina czy sznur??? Świetnie, jeszcze nie potrafię się skupić...
-Tak łatwo jej nie przegryziesz.- Parsknęła wadera. Kim jesteś? Chciałem spytać. Czego chcesz? O co ci chodzi?
Ani jeden, nawet najmniejszy pisk nie wydostał się z mojego pyska. Wlepiłem tylko wzrok na wilka, od którego zależało, czy jestem wolny, czy nie. Może i udałoby mi się z tego wyplątać, a raczej na pewno, ale nie mogłem się ruszyć. Paraliżująca lina? Nie, na pewno nie...
(Jasmin?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz