Menu rozwijane dostarczyły profilki

piątek, 13 marca 2015

Od Revenge do Shontay

Biegłyśmy przez bagna.Miałam zapolować z tą waderą na jakiegoś stukniętego potwora...brzmi super.Będę polować,a później zjem całego potwora!Aa...no twk,jeszcze ona będzie jeść.
-Ten potwur,to on duży jest?-Spytałam,gdy dogoniłam waderę.
-Pewnie.Jest o wiele większy od nas.-Powiedziała.Wydawała się czekać,aż się spietram.Ale ja się nie spietram.Uśmiechnęłam się głupawo,pomyślałam o tej górze...panie i panowie...MIĘCHA!!!Zawsze smakuje wybornie,nie ważne,czy to jeż,którego kolce wbijają się do gardła.
-To on.-Szepnęła i uśmiechnęła się morderczo.Rzeczywiście,coś dużego stało przed nami.Bez zastanowienia pobiegłyśmyvprzed siebie.Goniłyśmy go przez kilka sekund,po czym skoczyłyśmy na niego.To coś zawyło i przewróciło się na bok.I to już?To wszystko,na co go stać!?!W tej chwili przemienił się w ogromnego,obślizgłego cosia.Przewalił mnie,ale wadera ugryzła go i trzymała się.Jednak po pewnym czasie póściła i spadła na ziemię,ponieważ skapła się,że w ten sposób nic nie zdziała.Stwór ryknął tak,że moja sierść falowała.Zaczęło cuchnąć padliną.
(Shontaya?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz