Menu rozwijane dostarczyły profilki

czwartek, 12 marca 2015

Od Revenge do Shontay

Szłam właśnie  pośród łysych drzew.Wyglądały tak dziwnie- zamiast gałęzi,które zwykle szły z góry na dół,były cały czas u góry...Patrzyłam na moje łapy,które uderzały o kałuże i brudziły się od błota.Wszystko wydawało się inne,niż zwykle.Ziemia nie była chłodna,tylko ciepła.Mimo kałuż była sucha.
Nagle znalazłam się pod drzewem,przy którym zasnęłam.To był tylko sen!Nie lubie takich snów!Są nudne i bez sensu.Wstałam i poszłam leniwie do najbliższego strumyka.Napiłam się trochę.Pobiegłam przed siebie bez celu.Wszystko wydawało się takie nudne.Nic ciekawego.Żadnego cierpienia,krzyków,szmerów,nawet zapachu strachu lub kałuż krwi.Czegoś takiego dawno nie robiłam,ponieważ jestem w watasze i mam szanować jej członków.Wtedy usłyszałam czyiś śmiech.Był szyderczy i bliski.Coraz bliższy.Obróciłam się i zobaczyłam jakąś waderę.
-Nie widzę tu nic śmiesznego oprócz ciebie.-Powiedziałam z obrzydzeniem.Wilk tylko prychnął i w jednej chwili na mnie skoczył.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz