Menu rozwijane dostarczyły profilki

czwartek, 9 lipca 2015

Od Shontay do Rollana - Czas

Otworzyłam po woli oczy. Porażona światłem słonecznym od razu je zamknęłam. Po chwili głód zaczął mi tak doskwierać, że wstałam i po woli wyszłam z jaskini. Dzień był niemiłosiernie upalny. Poszłam leniwie w stronę lasu. Było tam chłodniej i od razu polepszył mi się humor, gdy zauważyłam stado jeleni pasących się w oddali. Skoczyłam w krzaki i zaczęłam się skradać. Wiatr wiał w moją stronę, więc zwierzęta mnie nie wyczuły. Właściwie i tak nie mam zapachu, ale nic. Przybliżyłam się jeszcze parę kroków i skoczyłam. Co dziwne jelenie się nie ruszyły. Nic się nie ruszało. Wiatr przestał wiać. Skoczyłam na jelenia ale on nawet nie drgnął. nie ruszał się, nie oddychał. Jakiś ptak zawisł w powietrzu.
- Co jest grane do chole**?! - warknęłam gdy nawet pazury wbijające się w gałki oczne zwierzęcia go nie ruszyły. Postanowiłam poszukac jakiegoś wilka który by mi to wyjaśnił. Na drodze znalazłam ich wiele, ale nikt oczywiście się nie ruszał! W oddali zobaczyłam Rollana. Ten debil szedł! 
- Możesz mi to wytłumaczyć?! - warknęłam i przyłożyłam pazur do jego gardła.
( Rollan? )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz