Menu rozwijane dostarczyły profilki

czwartek, 21 maja 2015

Od Rollan'a

-To nie ma sensu...-Mruknąłem wpatrzony w granatowy proszek. Powinien wyjść czarny, a nie granatowy! Chyba...chyba że nie dodałem kolca skorpiona...No tak! Jaki ja jestem głupi! Teraz wszystko jasne! Nie dodałem jednego składnika! Omiotłem wzrokiem szafkę i wybrałem kolec skorpiona. Jest to bardzo waży fragment do tego zaklęcia. Wziąłem go do pyska, położyłem na ziemi i upuściłem na niego książkę, przez co rozkruszył się. Podniosłem księgę i wziąłem patyczek do pyska. Zagarnąłem nim okruszki do prochu na ziemi, po czym starannie wymieszałem. Ułożyłem z niego gwiazdę, po czym wypowiedziałem zaklęcie,wdychając do nozdrzy proch. Po chwili poczułem ogromny ból. Zwinąłem się w kulkę, po czym zapadłą wielka mgła. Widziałem wszystko na szaro. Po kilku sekundach wszystko wróciło do normy, tylko poczułem się jakoś inaczej. Spojrzałem na moje łapy- teraz były dłońmi. Przeczesałem nimi włosy i pisnąłem ze szczęścia.
-Udało się!-Zawołałem jak jakiś szaleniec. Spojrzałem w lustro znajdujące się obok biurka.

Ujrzałem siebie jako człowieka. Aż podskoczyłem z radości, ale po chwili się opanowałem. Teraz mogę zamieniać się w człowieka kiedy zechcę bez użycia zaklęcia.Mogę już robić z łatwością różne mikstury nie posługując się pyskiem oraz innymi zaklęciami! Jaka ulga! Sięgnąłem po butelkę z trującego bluszczu i wsypałem do niej resztki proszku. Kurcze! Ruszam palcami! Trzeba je wypróbować! Zacząłem podrzucać i łapać różne rzeczy, po czym wziąłem do ręki kilka innych butelek, książek i pojemników z proszkami. Wsadziłem je do stojącego nieopodal kufra, po czym wziąłem go w ramiona i powoli wyszedłem z pomieszczenia przez wyważone drzwi. Uśmiechnąłem się pod nosem widząc leżących na ziemi ochroniarzy. Ponieważ nie zdążyli włączyć alarmu mogłem swobodnie wyjść z budynku bez pościgu. Jak niby nigdy nic opuściłem budowlę i popędziłem przed siebie. Ujmując kufer w dłoniach biegłem przez las. Delikatny uśmiech gościł na mojej twarzy, co mnie zdziwiło.
Gdy dotarłem do mojej jaskini postawiłem kufer w jednym z jej pomieszczeń i zmieniłem się w wilka. Starannie ukryłem pakunek i wybiegłem z jaskini, by się orzeźwić. Mimo tego, że cały czas biegłem na świeżym powietrzu potrzebowałem go jeszcze więcej. Po pewnym czasie wędrówki spotkałem jakiegoś nieznajomego wilka. Minąłem go mierząc wzrokiem jego futro. Już się oddalałem, gdy usłyszałem jedno pytanie-
-kim jesteś?-Zapytał wilk.
-Twoim największym koszmarem.-Odparłem z prychnięciem.
(Ktoś?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz